Alternatywna historia
Advertisement

Przepraszam, ale nie do końca rozumiem Twoją wizję Gruzji po wojnie. Po pierwszej, tak otwarte przejęcie kontroli nad krajem nie jest możliwe w XXI wieku. Byłoby to zbyt prowokacyjne. Raczej Rosjanie zdecydowali się na bardziej subtelną metodę: utworzyli by rząd złożony z dawnej opozycji który zawarł by z nimi umowę międzynarodowąlegalizującą stacjonowanie wojsk rosyjskich na terytorium państwa. Oficjalnie wyglądało by to tak: siły Federacji Rosyjskiej (albo Wspólnoty Niepodległych Państw) "tymczasowo" będą stacjonować na terytorium Gruzji w celu stabilizacji sytuacji i wymuszania pokoju a sama Gruzja jest niepodległym państwem. De facto Gruzja byłaby rządzona nie przez prezydenta, a ambasadora rosyjskiego (system ambasarorski jak w ostatnich latach istnienia I Rzeczpospolitej). Po drugie: dzieje się to o wiele za szybko. W 11 dni po zakończeniu wojny Gruzja jest oficjalnie kolonią rosyjską? A po co Rosjanie mają się tak spieszyć? Armia gruzińska nie istnieje, Szakaszwili jest skompromitowany klęską w wojnie, zanim powstanie partyzantka minie troche czasu. Prócz tego tak szybkie działania ściągnęły by zbyt dużą uwagę świata. Podejrzewam że Rosjanie rozłożyli by wasalizację Gruzji na kilka mięsiecy do nawet roku. Po trzecie: dekret jest narzędziem polityki węwnętrznej nie zagranicznej. Kto miałby go zresztą wydać. Rosjanie, znając ich spósób prowadzenie polityki, raczej by tak jawnie nie podkreśli zależność Gruzji od nich. Gruzini? Ale przecież bez porozumienia z Rosjanami nie miało by to żadnego sensu. Chyba lepszym wyjściem byłoby umową międzynarodowa zawarta pomiędzy świeżo-sformowanym gruzińskim rządem marionetkowym a rządem Federacji Rosyjskiej. Po trzeciej, protektorat... już samo słowo ma negatywne konotacje. Rosjanie nie idioci, raczej użyli by jakiegoś gładnie sformowanie w rodzaju "pomocy dla gruzińskiego rządu w celu stabilizacji sytuacji w kraju". Po czwarte, gubernator... zapewne kolonialny. Rosjanie na pewno by nie pozwoli sobie na tak oficjalne przyznaje że Gruzja jest ich kolonią. Raczej byłoby to cośz mniej rzucającą się w oczy nazwą: głównodowodzący kontyngentu wojsk stabilizacyjnych, rosyjski minister pełnomocny przy rządzie gruzińskim czy coś podobnego. Po za tym... Boris Kharov to raczej byłby za morzem. Raczej Borys Karow. Po piąte, w 11 dni wprowadzono nową konstytucję oficjalnie uznającą Gruzję za kolonię rosyjską? Nie możliwe. Abstrahując od ogólnego stylu prowadzenie polityki przez Rosjan, zmianę konstytucji musi poprzedzić referendum, choćby sfałszowane. Jego zorganizowanie trwa długo. Prócz tego wątpie by Rosjanie pozwoli by sobie na skasowanie urzędu prezydenta. Raczej połączyliby go z urzedem premiera w stylu amerykańskim. Raczej zmiana konstytucji, o ile by była, polegała by na zmianie flagi (bo aktualna mogła by się kojarzyć z Szakaszwilim) na tą sprzed rewolucji róż i, ewentualnie, na dodaniu jakiegoś przymiotnika w rodzaju "demokratyczny" czy "federalny". Podejrzewam jednak że po prostu marionetkowy rząd proklamował by utworzenie III Republiki i wróciłby do starej flagi. Moja propozycja: pod koniec sierpnia formuje się rząd marionetkowy, który zawiera z Rosjąumowę o współpracy wojskowej legalizujący stacjonowanie wojsk rosyjskich, w parę dni Borys Karow zostaje mianowany dowódcąRosyjskich Sił Stabilizacyjnych w Gruzji, gdzieś pod koniec września zostaje zorgnanizowane referendum ze zmianą konstytucji. Po drodze uznanie niepodległość Abchazji przez Rosję i ewentualnie Osetii Południowej (choć chyba większe prawdopodobieństwo że Rosjanie zorganizowali by referenum po którym by doszło do "historyczne zjednoczenia narodu osetyjskiego" w ramach Federacji Rosyjskiej), być może ponowna secesja Adżari. Warto by napisać też o reakcjach innych państw na poczynania Rosjan. Jeśli Rosjanie podporządkowali by sobie Gruzję zapewne wywołało by jakieśreakcje w regionie. Turcja jako filiar NATO w regionie stała by się wyjątkowo cenna (zwłaszcza że jej uprzywilejowaną pozycję mogłbyby zagrozić przystąpienie Gruzji do NATO) i pewnie by starała się jak najlepiej to wykorzystać lawirując między Rosją a USA. Armenia (sojusznik Rosji w regionie) mogłaby się pokusić o prośbę do Rosji w walce z prozachodnim Azerbejdżanem o Górski Karabach. Rząd w Baku stałby się zaś dla zachodu bardzo cenny. Prócz tego jakie by były rekacje światowych potęg. Moje podejrzenia: Chiny, w czasie trwania wojny, zostały uspokojone przez Putina który zezygnował z kilku spornych wysp na granicy na rzecz Pekinu kupując neutranośćswego najsilniejszego sąsiada. Prawdopodobnie nie byłoby żadnej reakcji z ich strony. Unia Europejska, kierująca się realpolitik, od dawna uznawała Kaukaz za strefe wpływów rosyjskich. Może i Parlament Europejski trochę potupał, ale nie podejrzewam niczego poważniejszego. USA... tu mogłbo by być ciekawie... może klęska Obamy w wyborach, bo republikanie postraszyli Amerykanów wizją Rosjan odbudowując swoją potęgę. Ciekawą sytuacja mogła by się wytworzyć także za naszą wschodnią granicą. Ukraina i skłocona z Rosją Białoruś stałby by się nagle bardzo ważnym sojusznikami NATO. To tylko moje propozycje. Jako iż pomysł jest Twój nie zamierzam edytowaćwydarzeń w powojenniej Gruzji, to tylko od Ciebie zależy czy je wykorzystasz.

Advertisement