Powstanie Dolnośląskie - kampania III Wojny Światowej trwająca od 10 grudnia 1947, kiedy to miejscowy lud planował siłą zmusić okupujący Polskę ZSRR do włączenia Dolnego Ślaska do NCN.
Preludium[]
Preludium do Powtania Dolnośląskiego to między innymi tajne przedwojenne operacje.
Na terenie Dolnego Śląska operowało po cywilnemu wielu skrzętnie ukrywających się przed Sowieckim okupantm handlarzy bronią, którzy sprzedawali sprzęt jeszcze z okresu Kampanii Wrześniowej za kilkaset złotych, nie tylko broń palną ale także i całe pojazdy.
Mały sabotaż[]
Obywatele skrzętnie ukrywali swój opór, prowadząc sabotaże

Nowa Ruda uznawana długo za źródło Anty-Radzieckich operacji.
na modłę tych które wykonywali kilka lat wcześniej uczestnicy Powstania Warszawskiego.
Pod osłoną nocy kilkukrotnie nawet zabijano Sowieckich żołnierzy, na ogół "przypadkowo" spuszczając na nich psy, skręcając z ukrycia karki czy rozjeżdżając samochodami. Zwłoki chowano w kopalniach lub nawet palono nimi w piecach, a jakiekolwiek wyposażenie zabierano do użytku dla sprawy.
Oczywiście w sprawę zaingerowało NKWD, i zaczęło baczniej obserwować i badać tereny Dolnego Śląska, jak się okazało na ich własną niekorzyść. Po tym jak po dostaniu się do miasta Nowa Ruda w Górach Sowich grupa kilku komisarzy NKWD została następnego dnia znaleziona dosłownie porozrywana na strzępy. Oczywiście sprytni Polacy zdecydowali się puszczać także niepokojące plotki aby obniżyć morale żołnierzy, wymyślając historie o potworach żyjących w lesie jako efekt nieudanych eksperymentów Nazistów czy nieznanych, seryjnych mordercach.
Co odważniejsi umieszczali w miejscach publicznych plakaty o wulgarnej, anty-sowieckiej treści, najbardziej skandaliczne okazało się wywieszenie na Kłodzkim Ratuszu transparentu z napisem "Stalin ssie mi Komintern", sprawcy nie udało się jednak odnaleźć.
NKWD dla bezpieczeństwa określiło kilka najbardziej zbliżonych do Nowej Rudy miejsc jako strefy no-go dla ważniejszych oficerów aby upewnić się że nie zginą w wyniku działania "nieznanych sprawców".
Ludność była wyjątkowo sprytna - nigdy bowiem nie wykonywała swoich akcji w dzień, w nocy dokonując istnego piekła. Wielu ludzi w tamtym okresie wykształciło w sobie techniki maskowania śladów, a jako kierownicy operacji prym wiedli głównie rozmaici nauczyciele czy nawet miejscowi sołtysowie i burmistrzowie.
Pierwsza faza[]
Siły Sowieckie zdecydowały się wysłać do Dolnego Śląska więcej patroli, aby kursowały w nocy po wsiach i miastach w których dochodziło do podejrzanej aktywności. Patrole okazały się utrudnieniem dla partyzantów którzy po kilku.
Kiedy Nowe Cesarstwo Niemieckie dowiedziało się o ofensywie, wysłało ukradkiem na Dolny Śląsk małe oddziały Stahlherzmenschów, w tym głównie Komandorów i Medyków. Ludność zaczęła się także dozbrajać u lokalnych handlarzy bronią w czołgi i transportery, albowiem zdecydowano się przeprowadzić pierwszy otwarty atak. Jak się okazało bowiem, Sowieci zainstalowali w Kościele Matki Boskiej Różańcowej w Kłodzku centrum propagandy z którego to planowali w okrągu kilkunastu kilometrów rozprowadzać bolszewicką propagandę.
W końcu zdecydowano się dokonać udanego ataku na nią, odbijając skutecznie kościół od sił Radzieckich, i wypędzając je na długo z Kłodzka. Następnie dokonano ucieczki do Brzegu z dokumentami.